Ostatnio zauważyłam, że jakakolwiek recenzja związana z kosmetykami Avonu, a zaraz w komentarzach pojawia się mnóstwo negatywnych odpowiedzi o samej marce. Znam Avon od 1999roku, byłam konsultantką i wiem, że w ofercie jest sporo fajnych kosmetyków. Nadal zdarza mi się naciąć na bubelki, ale to przez duszę "eksploratora kosmetycznego", który musi sam wszystkiego spróbować. I na moim blogu, będę tego Avonu troszkę bronić, bo wśród oferty można znaleźć kilkanaście perełek.
Serią godną zaufania jest Planet Spa, a że przy okazji zmiany opakowań wprowadzono nowy zapach czyli Bali Botanica, która kusi zapachem kwiatu frangipani i trawy cytrynowej, to w moje łapki trafił m.in. peeling i masełko. Czy zakup był udany przeczytacie poniżej.
Masełko sprawia naprawdę ekskluzywne wrażenie. W kartoniku jest ukryty fikuśmy pojemniczek z zapięciem na "sprężynę", niczym stare dobre weki. I od razu powiem, że otwieranie go nie jest jakies bardzo łatwe, zatrzask trzyma mocno i ja, bojąc się o paznokcie, tylko masełko przymykam. Ale dla mnie nie jest to wada, bo planuję dla tego opakowania inne przeznaczenie po zużyciu kosmetyku i mocny zatrzask będzie tu zaletą :)
Zapach jest dziwny - spodziewałam się świeżego kwiatowo cuda a jest przytłaczający twór, który dyskwalifikuje ten kosmetyk w moich oczach. Biała, dosyć zbita konsystncja, dobrze się rozprowadza i wchłania w skórę. Zostawia tłustą warstewkę i całkie nieźle nawilża, choć efekt nie jest długotrwały tj do pierwszego mycia. Zapach ze skóry na szczęśce dosyć szybko się ulatnia. Nie kupię go ponownie ze względu na ten smrodek. Z samych właściwości jestem zadowolona i mogę polecić, jeśli woń przypadnie Wam do gustu.
Peeling natomiast to tak naprawdę żel pod prysznic, bo zdzierakiem jest tylko z nazwy. Piękna niebieska tubka kusi zawartością. Kosmetyk jest płynny i bezproblemowo wydobywa się go z tuby. Zapach jest dużo świeższy i ładniejszy niż zapach masełka z tej serii choć to ta sama nuta :/ Biały, perłowy z jakimis tam drobinkami, które niestety wogóle nie radzą sobie z usuwanie martwego naskórka. One nawet nie drapią... Zużywam jako żel pod prysznic, nie oszczędzając i czekając kiedy ten dziwny twór zaliczy denko. Jedyna zaleta, to że nie wysusza skóry. Nie polecam nikomu, bo szkoda kasy.
Na koniec składy dla zanteresowanych:
masełko
"peeling"
(zdjęcie zrobię gdy opróżnię i rozprostuję tubkę - skład jest przy nakrętce, gdzie opakowanie jest najbardziej zaokrąglone i ucina go na zdjęciach)
Co do samgo Avonu to polecam:
- maseczki Planet Spa (np błotna z minerałami Morza Martwego czy peel-off z sake)
- baza pod cienie - genialna i tania!
- zapachy z serii Today Tomorrow Always (kocham Tomorrow, ale moja sąsiadka pała miłością do Today)
- krem do ciała z oliwką z serii Planet Spa (specyficzny zapach, ale działanie bardzo dobre)
- kredki do oczu i konturówki do ust
- niektóre serie szminek (zwłaszcza seria Luxe)
- kuleczki brązujące - hit wielu moich kolezanek
Spodziewajcie się recenzji części tych produktów u mnie na blogu :)
nie ciągnie mnie jakoś do kosmetyków z avonu :)
OdpowiedzUsuńwiem, wiem :P tak już to jest z tym Avonem :P
Usuńpodoba mi się zapach tego peelingu :)
OdpowiedzUsuńzawsze w postach z Avonem jest masa komentarzy nie na temat samego postu, tylko sympatii/antypatii do marki :D zawsze mnie to bawi
prawda :P
UsuńSceptycznie pochodzę do ich produktów.
OdpowiedzUsuńKosmetyki niekoniecznie dla mojej skóry, ale muszę Ci napisać, że bardzo mi się podoba pomysł zestawienia tych niebieskich pudełek z czerwonym kwiatem.
OdpowiedzUsuńkwitnie tylko raz do roku i wydawało mi się, że jest taki trochę egzotyczny jak te kosmetyki :)
UsuńA ja lubię kosmetyki z Avonu, nie są wprawdzie jakieś super ale przyzwoite i niedrogie. Linie kosmetyków pielęgnacyjnych (tych droższych) są całkiem dobre.
OdpowiedzUsuńnajwiekszą miłością chyba darzę Avon za szminki :)
UsuńMam ten peeling. Uwielbiam od nich tę całą serię Planet Spa. A ten peeling kocham za zapach.. Jest boski <3
OdpowiedzUsuńno mi nie bardzo podchodzi zapach :(
Usuń